Opowiadana historia jest kontynuacją fanfiction pisanego przeze mnie o tutej
Była to historia o 99. i 100. (4. Ćwierćwieczu Poskromnienia) Głodowych Igrzyskach, w których brała udział główna bohaterka opowiadania- Livender Sotoke (więcej o bohaterach w odpowiedniej podstronie) a potem jej siostra- Anita Sotoke. I to właśnie o jej poszukiwaniu będzie ta historia. Poprzednią zakończyłam mniej lub bardziej dramatycznym, ale na pewno znaczącym rozstaniem pomiędzy obiema siostrami, które pozostawiło dużą dziurę zarówno w sercach Livender, jej młodszej siostry- Evely, ale także i moim. Porzucenie dotychczasowego życia przez najstarszą z sióstr nie było nieprzemyślane, ale uznałam, że moje pozostałe bohaterki nie przestaną o niej myśleć do końca życia i na zawsze pozostanie ona w ich sercu. Dlatego też ponownie oddałam się w ich ręce byśmy nawzajem mogły poprowadzić nową historię, zdecydowanie inną niż poprzednia, zdecydowanie bardziej otwartą, zdecydowanie bardziej futurystyczną. Pozostawiłam na poprzednim blogu wiele wątków i wiele postaci bez ujednoliconego losu i zakończenia, bez dokończonej historii. Przede wszystkim jednak pozostawiłam tam nowy świat, pełen nadziei i z optymizmem wkraczający w nową erę rewolucji kulturowo-przemysłowej.
Jednak pisząc tę historię nie twierdzę, że przedstawione wydarzenia będą jedyną wersją tej historii, że nie mogło się wszystko potoczyć inaczej. Chcę napisać to opowiadanie, które może być jedną z wielu alternatyw, jedną z wielu decyzji, jedną z wielu dróg. Ale droga ta będzie dla mnie najważniejsza. Opisałabym to najprościej jako jedna z wielu wersji dokończenia głównej historii (patrz: poprzedni blog) ale najbardziej mi odpowiadająca. Wierzę, że postacie które tworzę to prawdziwi ludzie i wiem, że decyzje, które podejmuję dla nich i za nich są tylko moje, że gdyby istnieli nie zrobiliby tak lub przynajmniej dłużej/inaczej by się do tego zabrali. Nie oznacza to, że nie znam swoich własnych bohaterów- przeciwnie. Znam ich tak dobrze, że pragnę dla nich najlepszego zakończenia. Często jednak wiem, że takowe nigdy nie było im pisane a ja tylko wydłużam to co nieuniknione. W poprzednim blogu także istnieje kilka alternatywnych rozwiązań i wątków, które planowałam bardzo długo a które ostatecznie zmieniłam, chowając je właśnie do szuflady z "nieoficjalnymi historiami". I taką "nieoficjalną historią" jest ta, chociaż brzmi to kuriozalnie, historia w której najprawdopodobniejsze scenariusze ścierają się z moją ambicją i wizją obdarowania każdego jak najłaskawszym losem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz