-Nie-e, nie ma mowy.- Paul stanowczo się targował. Niczym profesjonalny handlarz z którym nie miał nic wspólnego. Pozostali jednak mieli już dość jego oporu. Zwłaszcza, że nie chciał przetargować ceny a czas.
-A żeś ty, uparty smarkaczu!- Ferllo, dość stary Azjata z dziwnymi goglami na oczach (z których jedno i tak miało pęknięte szkło) miał już go powyżej uszu. Był dość niski, lekko się garbił a w buzi nie miał przynajmniej połowy zębów. Mimo to jego upór dorównywał Samowi.