piątek, 11 stycznia 2019

Prolog ~
"Jeżeli umiesz czekać bez zmęczenia"


Czekanie nie było nigdy jej mocną stroną. Z nerwów obstukała już większość mebli dookoła, stwierdzając nawet że to całkiem zabawne zajęcie. Przyklepała już cztery razy swoje włosy, powchodziła kilkukrotnie do kuchni i salonu sprawdzając czy wszystko było na swoim miejscu. Raz nawet weszła na górę, by sprawdzić czy wszystko już wyprzątała w sypialniach. W końcu zdenerwowana wyszła przed ich mały dom na przedmieściach Pavalon by móc na dworze dać upust nerwom.
Tak często z nimi wychodziła a jednak dzisiaj nie mogła się doczekać jej powrotu. Przecież byli niemal rodziną i traktowali ją jak własną córkę. Jednak nie była nią, mimo że obydwóm  dziewczynom skutecznie ją zastąpiła. A może nawet to one zastąpiły nią  Anitę.

Kilka lat temu Anita opuściła ich dom a także miasto, dystrykt a w końcu i Panem. Nie pożegnała się z nimi, nie sprawiała wrażenia chętnej do odejścia, lecz mimo to zrobiła to, na zawsze raniąc, choć w różnym stopniu, obie młodsze siostry.

- - -

Skutkiem a może i ceną jej odejścia było jednak coś niezwykłego. Zacieśniły się więzi nie tylko wobec pozostałych sióstr ale i ich dobrych już sąsiadów, rodziny przyjaciółki najmłodszej siostry- Evely. Przybrani rodzice Pattern i jej dwóch braci stali się dla nich jak pierworodni a dzieci jak rodzeństwo. Mieszkali jednak w dwóch domach obok siebie i zawsze gdy nadchodził czas rozłąki na dziewczyny czekała atmosfera i uczucie pustki i przygnębienia, które mniej lub bardziej potrafiły identyfikować z najstarszą.

Jednak nie miały czasu się wtedy tym zajmować. Panem przechodziło swoją nową rewolucję a Evely zaczęła naukę w liceum. Liv musiała znaleźć pracę i ułożyć życie ich obu na nowo. Nie było to proste ponieważ nie utrzymywały kontaktów z ojcem a matka nie żyła. Jednak udało jej się na stałe zacumować na przedmieściach miasta, poza obszarem Wioski Zwycięzców, gdzie obie pragnęły już tylko spokoju.

- - -

Wspominały sobie o niej nie raz, choć na początku było to tematem tabu a obawa przeraźliwej ciszy między nimi bardzo długo wisiała nad nimi. W końcu jednak wyzbyły się tego, pozwalając sobie czasem o niej napomknąć. W końcu wciąż była ich siostrą. Mimo to, działo się to niezwykle rzadko i było zawsze sprawą przypadku i zwykłego skojarzenia sytuacji a nie celowej retrospekcji. Większość z nich także rozmówiły tylko w swoim własnym towarzystwie, ponieważ prawie nikt z ich otoczenia nie był chętny do tej niewygodnej rozmowy.

Gdy Evely skończyła 17. na imprezie urodzinowej urządzonej przez państwa Sam, dziewczynka w oczach Liv, bardzo ucieszyła się z prezentu Pattern (świecące w ciemnościach spodnie) ochoczo jej dziękując. Liv bardzo się tego speszyła ponieważ jej prezent nie wzbudził już takiego aplauzu (kupiła jej mini zestaw do przetapiania kwarcu- Liv ukończyła fakultety z geofizyki) a także dlatego, że Evely powiedziała coś jeszcze.
Coś co prześladowało ją przez kolejny rok aż do dzisiaj.
Ponieważ dzisiaj Evely odbierała dyplom ukończenia liceum i z tej okazji (a może i właśnie na nią) Liv miała niespodziankę dla swojej siostry. Prezent niezwykły a na pewno niespodziewany przez kogokolwiek, ponieważ z nikim go niekonsultowała. Dlatego bała się, że nie spodoba się on Evely i dlatego też nie mogła doczekać się jej powrotu z imprezy wieńczącej jej liceum. 

Sama nie poszła na nią z kilku powodów, między innymi musiała iść na pocztę i odebrać prezent. Oprócz tego nie lubiła większych imprez, a zakończenie roku szkolnego dla setki uczniów i wspólna celebracja z ich rodzinami na pewno takową była. A poza tymi i kilkoma innymi wymówkami, Liv miała jeszcze jeden powód - dała dość niezłego kosza Paulowi, który tak długo starał się o jej względy. Nie przeszkadzało jej to, ponieważ nigdy nie dała mu nadziei, nie zgodziła się na nic ani też skomentowała jego zachowania. Jednak nie zaprzeczała mu i przyzwalało na to, co zrodziło w nim głęboko zakorzenioną już nadzieję, której dał któregoś dnia upust oświadczając się jej. Bardzo źle to odebrała, odmówiła, skrzyczała i od tej pory, od kilku tygodni, nie odzywali się do siebie. I nie chciała go spotykać przy okazji graduacji Evely.

Dlatego też zdziwiło ją gdy zobaczyła go na patio sąsiedniego domu, gdzie widocznie także czekał na Pattern, Evely i rodziców. Gdy wzrok ich obojga skrzyżował się bardzo zawstydziła się swojego zachowania. Mimo to nie opuściła wzroku, patrząc na niego żałosnym i małym wzrokiem. Być może chciała go przeprosić, być może współczuła mu obiektu adoracji jakim była. Jednak milczała o on razem z nią. Spoglądał na nią tak bardzo neutralnie, że aż zabolało ją to. Głęboko w sercu miała nadzieję, że jednak pozostaną przyjaciółmi jak dawniej. Czy w takich chwilach żałował porzucenia rówieśników z klasy? Była niemal pewna, że zrobił to dla niej. Nie miał z nimi tak złych stosunków jak ona a jednak po Igrzyskach coś się zmieniło i nigdy więcej nie spotkali się z byłymi znajomymi, mijając ich jedynie rzadko w mieście na ulicy.

Patrzyli tak na siebie kilka minut w czasie których jej odwaga w końcu dała o sobie znać. Podeszła do barierki swojego ganku i już otworzyła buzię by się odezwać gdy z oddali dobiegły do nich wołania Pattern i Evely. Spojrzeli w ich stronę a nieco później Evely opuściła państwa Sam i udała się do domu razem z Liv, starała się nie szukać ponownego kontaktu z Paulem.

- - -

-Moje gratulacje, Evely.- powiedziała Liv gdy jej siostra przebierała się w korytarzu.- Jesteś już pełnoletnia i ukończyłaś liceum. Jestem z ciebie dumna.- uśmiechnęła się pomagając jej w krzątaniu z wierzchnim odzieniem.
-Ale brzmisz poważnie...- zauważyła Evely.- Szkoda, że ciebie nie było, kilku nauczycieli pytało o ciebie. Chyba mieli nadzieję, że ciebie zobaczą...
Liv nie odpowiedziała. Evely poprawiła za uszy swoje jasne blond włos. Zmieszana weszła do salonu a za nią Liv.

-Rozmawiałaś z Paulem nim przyszliśmy?- zaciekawiła się jej siostra.
-Evely...
-No co, zachowujesz się jak dziecko. Poprosił ciebie o rękę a ty go zwyzywałaś i uciekłaś z płaczem jak...
-Evely, proszę.- poprosiła ją Liv. Dziewczyna przerwała, zaskoczona, że starsza siostra się nie zdenerwowała jej paplaniem. - Dziś chcę celebrować twój koniec edukacji w Pavalon. To jaką drogę obierzesz należy do ciebie, wiem, że bardzo lubiłaś zajęcia techniczne więc domyślam się, że chciałabyś dalej edukować się w tym kierunku...

-Eeeee, serio teraz chcesz o tym rozmawiać?- Evely rozciągnęła się i położyła na kanapie.- Nie dasz mi nawet dnia odpoczynku? Nie planowałam sobie dokładnie przyszłości.
Liv zaśmiała się, przechadzając się po pomieszczeniu.
-No dobrze, i to miał być tylko wstęp.
Evely spojrzała na nią zaciekawiona.

-Tak naprawdę cieszą mnie twoje słowa, ja również chciałabym byś zrobiła sobie w końcu przerwę od nauki.
Evely otworzyła zadowolona buzię. Jej siostra coś szykowała dla niej.
-Jak najdłuższą przerwę.
-Och Livciu, nie trzymaj napięcia!- rzuciła podekscytowana w nią poduszką, co speszyło Liv. Bała się, że jej prezent nie spodoba jej się, widocznie przygotowując się na coś niesamowitego.

-No dobrze, niech ci będzie. Z góry przepraszam jeśli to ci się nie spodoba...- podeszła do komody znajdującej się przy ścianie i wyciągnęła z niej kilka papierów.- Chcę to zrobić, Evely. Razem.- powiedziała trzymając w drżących rękach coś co wyglądało na bilety.

Evely nie od razu ją zrozumiała i czekała na dalsze wyjaśnienia. Jednak takowych nie było a Liv zatrzęsła się i patrzyła na nią z niepewną miną. Widziała już takie zachowanie u niej, nie spowodowane byciem biomasą, lecz wspomnieniami i rozmowami. O niej. Evely odłożyła swój telefon i podeszła do niej.
-Chcesz znaleźć Anitę?- spytała niepewnym głosem.
Liv zmarszczyła brwi i skinęła głową. Nie była pewna jak zareaguje jej siostra. Ona najbardziej zżyła się z państwem Sam i ich córką, która zastąpiła jej Anitę. Liv nie wiedziała, czy Evely chciałaby kiedykolwiek odnowić kontakty z najstarszą Sotoke.
-Więc? Co... powiesz?- Liv przerwała niepewne ciszę.

Na początku dziewczyna zesztywniała, rozglądając się niepewnie po pokoju. Spojrzała też przez okno, przez które było widać dom ich sąsiadów, jednak nie zatrzymała się na nim, wzrok przerzucając po wszystkim dookoła. W końcu wzięła kilka wdechów i szeroko uśmiechęła się.
-Jak za cholerę, uparłaś się by przebić tamten prezent Pattern, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz